Translate

23.10.14

Epilog

<<  R.XVIII, Cz.2








Zatrzymał go chwytając za nadgarstek. Naruto spojrzał w jego oczy, a Lisek nie oszczędzał temu, żeby chociaż w jego oczach pokazać swoją obecność. Byli już tak blisko Wioski, ale mieli plan. Ruszył przed siebie, zaś Sasuke usiadł, dając czasu płynąć naprzód, ponieważ mieli spotkać się za jakieś dwie godziny.

Naruto wiedział, że da sobie radę, bowiem liczył się z tym, jak bardzo nauczył się przez całe życie dawać radę sam, a przez kilka ostatnich lat uciekając od odpowiedzialności, musiał robić wszystko samodzielnie. Dlatego, nie odwracał się, już na horyzoncie ujrzał Wzgórze, coraz bardziej odbudowane budynki, których większość nie kojarzył.

Słyszał w sobie motywujące słowa, a to miejsce sprawiało w nim radość, spokój, bezpieczeństwo, zaś jego energia wracała do normy.

- No, to wchodzimy... - Powiedział do Kyuubiego, chociaż chciał, żeby szatyn był obok niego, czułby się znacznie lepiej.

Nikt go na początku nie rozpoznał, jakby zapomnieli o swoim bohaterze, gdy nagle cała Wioska zaczęła krzyczeć jego imię.

W takich chwilach chciał się schować, bo czuł się nikim, walczył dla przyjaciół, którzy teraz spoglądali na niego jak na zjawę.




- Ty... wróciłeś. - Powiedziała Sakura, jaka nie mogła uwierzyć, że jakimś sposobem tutaj jest, jednak rozejrzała się za Sasuke, jakiego tutaj nie widziała. - Gdzie on? - spytała, Naruto zrozumiał, o kogo jej chodzi, ale miał udawać, że nic o tym nie wie.

- A skąd mam wiedzieć?

- Nie poszedł po ciebie?

- Nie widziałem go około dwa miesiące – kłamał dalej, coby zachować swoje dobre imię, aż bał się, iż zdradzi po sobie prawdę. - A co?

- Nie, nic. Martwię się, że nie wrócił – urwała w pół zdania, kiedy usłyszeli trzask na polanie. Szybko tam pobiegli, reszta towarzystwa bała się ruszyć, Nara jednak postanowił także pobiec za nimi.




- Co tu się dzieje?! - wrzasnęła Sakura, dym szczypał ich w oczy, praktycznie oślepiając ich, żeby ujrzeć Sasuke, jaki uśmiechał się do nich. Nie chciała z nim walczyć, ale sam sprawił, że miała ochotę go uderzyć.

- Nie chciało mi się go szukać, więc postanowiłem pozwiedzać – zmyślał, widział w oczach Naruto rozbawienie, kiedy ten podbiegł do niego, popchnął na ziemię. Szepnął do Kuramy, aby zabawił się i milczał, dla jego dobra i nie tylko. Wiedział, co robi i z jakiego powodu. Sasuke odepchnął go, zaczęli walkę, ten tylko szepnął: - Udawaj, że uderzam cię mocniej. - Następnie powiedział technikę, ale skierował ją obok chłopaka, dla ich przyjaciół, jacy stali obok mogło wyglądać na coś poważniejszego. Naruto zaczął robić podobne rzeczy, zbiegła się prawie cała Konoha, otaczając ich, a oni walczyli do upadłego.

- Naruto! Sasuke! Skończcie to! Proszę! - Sakura w końcu nie wytrzymała, a ci dalej zadawali sobie ból, bo nawet jeśli to według nich było delikatne, to i tak chwilami pobolewało tu, i tam.

- Pocałuj mnie – szepnął do niego, kiedy byli bardzo blisko siebie. Kiedy widzieli, jak bardzo są zakrwawieni i brudni, zaś Sasuke naciskał kolanem brzuch blondyna, ten kiwnął delikatnie głową. Podniósł ją, ale nie dane było mu zacząć, Wioska zamilkła, a oni oddawali się przyjemności. Nie trwało to długo, kiedy usłyszeli śmiech.




Spojrzeli w tamtym kierunku, widząc Saia, ten chyba to czuł, bo pamiętał, że Sasuke nigdy go nie pocałował, zaś z Naruto musiało go łączyć coś więcej.

- Wybaczcie – powiedział, odszedł w stronę Wioski, w sumie przedstawienie nie trwało zbyt długo. Nawet Sakura będąc w szoku poszła w swoim kierunku. Zostali sami, więc Sasuke zaprosił go na herbatę.

Siedzieli w pustym domu Uchihów. Było tutaj pusto, smutno, nijak, w pewnym momencie Naruto pragnął pójść do siebie, niż czuć chłód tego miejsca. Nawet fotografie były pozbawione życia, nawet barw, dlatego skupiał się na chłopaku siedzącym obok. Skulił nogę, obrócił się ku niemu, łokciem opierał się kanapy, a wolną ręką trzymał kubek.

Ten z kolei bawił się jego kosmykiem, pił powoli napój, milczeli, uśmiechali się, chociaż zdawali sobie sprawę, że cała Konoha huczy na ich temat. Chwilowo byli zmęczeni po podróży, żeby być choć chwilę odpowiedzialni, za wyjaśnienie, że ich dawny romans nigdy nie wygasł, raczej ucichł na około dziesięć lat.

- Idziemy spać? - Spytał, i jakoś automatycznie spojrzał na okno, za którym słońce żegnało się z dniem. - Jutro odpowiemy wszystkim na pytania. Co ty na to? - Pytał, bo martwił się, i czuł, że sam nie ma już na nic więcej sił, prócz odświeżenia się i położenia się spać.

- Ja już śpię – wymruczał, chociaż było mu w danym momencie zbyt dobrze, aby ruszyć się gdziekolwiek.

Wiedzieli, że warto było wybaczyć, gdyż obaj czuli wesoły nastrój w powietrzu.




Kolejnego dnia, po dużym śniadaniu, wyszli na spacer. Co rusz, ktoś ich zatrzymywał. Spoglądali na siebie, czy pod czas posiłku wszystko ustalili. Nie na wszystkie pytania chcieli odpowiedzieć, uznając je za zbyt prywatne. Wchodząc do szkoły, przypomnieli sobie, jak ich cała relacja nabrała tempa, zwalniała, przyśpieszała, a teraz wystarczyło im sama obecność, myśl, mara senna, żeby być szczęśliwym.

- Co tam u was? - usłyszeli, odwrócili się w tamtym kierunku. Tam stał ich dawny nauczyciel – Kakashi, jaki opierał się o ścianę.

- Dobrze, sensei – odparł blondyn, widząc na ścianie, zdjęcie ich drużyny, które było już żółte. Jego głupkowaty uśmiech, poważny wzrok Sasuke oraz Sakurę, która chciała ich objąć.

Zrobiło mu się cieplej na myśl, że ta przyjaźń przetrwała, chociaż czuł, co innego do Haruno, a czym innym darzył Uchihę, to i tak, był zadowolony z ich relacji.

- O czym myślisz? To takie moje, ale nie bronię. - Naruto w tym czasie spojrzał na niego, Kakashi za to spoglądał na nich. Nie mógł uwierzyć, jak jeden drugiego zmieniał.

- O niczym ważnym. Przeszkadzamy? - Spytał nauczyciela, ten tylko powiedział, że idzie na zajęcia, obaj postanowili odwiedzić Shikamaru, bo dowiedzieli się od ludzi, że prowadzi nową drużynę, która ma potencjał bycia tak dobrym, jak oni. Oczywiście ich motywowała walka, nienawiść i wiara we własne credo, aż byli ciekawi, czym kieruje się nowa ekipa.



Każdy przez te kilkanaście lat kierował się, czymś innym, co sprawiło, kim są... i kim zostaną.






Proszę o komentarze. ;)



1 komentarz:

  1. Anonimowy5/12/14 15:09

    Witam,
    wspaniałe zakończenie tego opowiadania, Naruto i Sasuke w końcu są szczęśliwi są w swojej wiosce.... choć ciekawe co tam w Tokio się dzieje....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane.

Etykietki

Info (6) Konoha (10) Nagroda (2) Tokio (9) Tom.1 (18) Tom.2 (19)