Translate

9.10.14

Rozdział XVII - Miłość (cz.2)

<<  R.XVII, Cz.1















"Prawdziwa miłość zaczyna się tam,
gdzie 
niczego już w zamian nie oczekuje."
Antoine de Saint-Exupéry

Ostatnio uwielbiała spędzać czas w kuchni. Stało się to jej pasją. Na początku ledwie odrózróżniała rondel od patelni, jednak chłonęła wiedzę zdobytą dzięki Internetowi, albo przez Mikoto. 
Tym razem jedynie czytała książkę pijąc miodową herbatę. Odpoczywała po zrobieniu wielkiego obiadu, z którego nie wiele już zostało.
Oderwała wzrok, widząc, że pani domu przygotowuję dla siebie zieloną herbatę. Obie milczały, pochłonięte własnymi myślami.


- Dziękuję za tak dobry obiad – usłyszała, zamrużyła oczami, bo wydawało jej się, że schab wyszedł jednak za suchy. - Masz do tego talent, a szkoda, że nie rozwijasz go bardziej.
Kiwnęła głową, będąc w szoku.
- W moim kraju, każde dziecko zna każdą odmianę ziemniaka. Ja miałam takie szczęście, że moja mama była ciągle w domu, więc uczyłam się od niej tego, czym mnie imponowała.
- Nie każde dziecko lubi robić, co mu każą – uśmiechnęła wspominając, jak Takeo często odmawiał wykonania różnych domowych obowiązków.
- U mnie nie było innej możliwości. Teraz jakoś dzieci robią się coraz bardziej denerwujące.
- Wychowanie się zmienia, ale to ma też taki plus, że dziecko rodzica takim sposobem trudniej znienawidzi.
- Coś o tym wiem – wymamrotała, wyciągając fusa, między zębami. Przy czym uśmiechnęła się ciepło. - A jak sobie radzi Takeo? Jest już w więzieniu? - Spytała zmartwionym, niepewnym głosem. Chciała tylko wiedzieć, gdzie go może obecnie spotkać.
- Niestety sędzia nie zgodził się na kaucję, ani umorzenie sprawy, choć ilość lat zawiesił. Jest jakaś szansa, że nie będzie tam zbyt długo.
Karen wstała tylko, żeby opłukać szklankę, wzięła także z parapetu koc, którym się owinęła. Zrobiło jej się jakoś od tego wszystkiego zimno. Poza tym, zaraz i tak miała wyjść na spotkanie.
- Jakoś nie wierzę, że sędzia nie wie: o ilości lat. Może dla niego samego ta sprawa jest trudna, albo przeżył coś podobnego – oznajmiła, wyciągając telefon, na którym przyszła wiadomość.
„Będziesz, słoneczko, w naszym barze? Jak zwykle?” - odczytała, uśmiechając się, chociaż musiała najpierw przygotować się na to spotkanie, a czasu zostało tak nie wiele.
„Będę” - odpisała treściwie, przeprosiła Mikoto, wyszła do swojego pokoju po rzeczy, następnie weszła do łazienki, w której była z jakąś godzinę. Kiedy wróciła do pokoju, na telefonie widniała wiadomość: „Wyczekuję ciebie moim sercem”. 
Bardzo ją szokowała taka treść. 




Stała przed barem, w swojej czarnej, zwiewnej sukience, do tego miała jasny żakiet i wysokie obcasy. Wyglądała bardzo wykwitnie, a do tego z klasą. Trzymała w ręku małą torebkę, w jakiej schowała pomadkę, telefon, pieniądze. Nie myśląc o tym, że mogłaby spędzić ten czas przez całą noc.
Wchodząc zwróciła uwagę większości mężczyzn siedzących w środku pomieszczenia. Speszyła się tym, jednak spytała kelnerki, gdzie jest jej miejsce, gdyż nadal nie widziała swojego przyjaciela. Ten jednak nie pojawiał się przez dłuższy czas. Zamówiła zupę kremową, żeby chociaż tyle zjeść, bo denerwowała się bez ustanku, od otrzymania pierwszej dziś wiadomości.
Ujrzała mężczyznę, wbiegł do środka, z wielkim bukietem róż. Ledwie mogła rozpoznać w nich, że to ta wyczekiwana osoba.
- Cześć. Przepraszam za spóźnienie – oznajmił, a kelnerka spytała, czy przynieść wazon. Miał chwilę, żeby przejrzeć menu, w tym samym Karen otrzymała zupę. Spoglądała na niego, uśmiechając się do niego, była tak bardzo szczęśliwa, że nie pragnęła z tego rezygnować. - I mam dla ciebie niespodziankę – powiedział nonszalancko, zawołał kelnerkę, aby złożyć swoje zamówienie.
- Jaką?
- Dowiesz się, jak zjemy – prychnął rozbawiony do własnych myśli. Karen, jednak straciła pewność, gdyż od dawna wyczuwała, że coś złego się wydarzy.

"Miłość to dwie duszew jednym ciele,
przyjaźń - to jedna dusza w dwóch ciałach." Tadeusz Kotarbiński

Szła niepewnie do samochodu. Z każdym krokiem, chciała uciec, chociaż była pewna swoich uczuć. Nie mogła się go bać, ale jednak coś do niej przemawiało, że za chwilę wszystko się zmieni. 
- Zawiąż oczy, ale wpierw zapnij pasy – powiedział ostro, jak nigdy, po jej plecach przeszedł dreszcz. To wystarczyło, żeby stała się kukłą na jego życzenie. Jakby magia obudziła się w tej małej przestrzeni. Milczała całą drogę, nasłuchując, chociaż tego po jakim asfalcie jadą, albo czy słychać wiele samochodów. Miała wrażenie, że wjeżdżają w las, gdzie zapanowała absolutna cisza.
Zaczęła z nerwów mamrotać, coś po niemiecku, poczuła na swoim udzie dłoń, jaka przesunęła się bliżej jej pachwiny, i tam energicznie rozdarła materiał. Tak, bardzo, tego nie chciała. Pchnął ją na tylne siedzenie, rozpiął spodnie, brutalnie wdarł się w nią, wydając przy tym westchnienie ulgi, co z kolei ją obrzydziło. Chciała go zrzucić z siebie. Uciec. Jedynie cała się spięła, za co, czuła uderzenia dłoni w różne miejsca swojego ciała, a jego ruchy nie malały, aż osiągnął swój cel. Miał specjalnie zamykane drzwi od środka, szarpała się z nimi, opaska opadła, widziała jednak noc. Było już tak późno, gdy ruszyli przed siebie. 

Wjechał w garaż, tam otworzył drzwi, szybko chwycił ją za nadgarstek, nie będąc, ani grama delikatnym. Zaprowadził do pomieszczenia, jakie nie miało od środka klamki. Przypominało salę w psychiatryku, jednak na ścianie były akcesoria, jakimi kiedyś karano się przestępców. Przykuł ją do dolnych, wystających prętów, wyrywała się do momentu, gdy nie poczuła na swojej głowie mocnego uderzenia. 

"Dopiero późną nocą, przy szczelnie zasłoniętych oknach
 gryziemy z bólu ręce,
umieramy z miłości." Małgorzata Hillary 

Głowa pękała ją od bólu, unoszący się w powietrzu zapach, sprawiał w niej mdłości. To, jednak nie sprawiło, że myślenie nabrało bledszych barw. Miała od samego początku wrażenie, że zna tego mężczyznę, tylko zbyła wszystko na uczucia. Szarpała się z metalowym okuciem, które wbijało się tym bardziej w jej nadgarstki, więc do tego czuła własną krew. 
Pamiętała, jak była studentką w Berlinie, wyróżniała się ostrym językiem, za który miała stypendium. Była w tym świetna, choć zaczęła obracać się w złym towarzystwie. Pierwszy raz jakaś japońska grupa nią się zainteresowała. Tylko za milczenie, za narkotyki, musiała im płacić. Z czasem nauczyła się kraść, żeby tylko z nimi trzymać. Pewnego razu, sprzedała swoją działkę i nie tylko, kupiła bilet do Tokio. Wiedziała, że przyjdzie czas, gdy ją odnajdą. Czuła, że ten dzień właśnie nadszedł. 
Zaczęła płakać z bólu, z głodu, jakby udało jej się zasnąć, to chociażby mogła poczekać na jakiś cud. 
Ciemność przestała być dla niej straszna.
Pragnęła tylko, aby ktoś po nią przyszedł.
Ujrzała otwarte drzwi, za jakimi blask oślepił jej oczy, wszedł ten mężczyzna. Miał około czterdziestu lat, a wyglądał jak profesor.
- Pamiętasz, słoneczko, jak wyciągałaś rączkę po strzykawkę? - powiedział po niemiecku, co tylko upewniło ją, że ma rację. Trzymał w ręku używkę, zatrzęsła się cała, krzyk opanował całe pomieszczenie. Nawet nie wiedziała, w jakim momencie została odurzona.

Odleciała, słysząc w oddali śmiech, i ujrzała przed oczami swoją matkę, jaka uśmiecha się do niej oraz mamrotała, iż wszystko będzie dobrze. W co już wątpiła. Nagle usłyszała pisk opon, które odjechały spod budynku. Miała szansę uciec, ale była zbyt słaba, dlatego straciła przytomność.



Proszę o komentarze. ;)


R.XVIII,cz.1 >>

2 komentarze:

  1. Uwielbiam cytaty, bo każdy z nich jest unikalny i można go interpretować na wiele sposobów, także dla mnie ich zastosowanie jest dużym plusem. Z tego co zauważyłam jest już sporo rozdziałów, a wiadomo, że jak się czyta tylko fragment, trudniej zrozumieć sens. Przyznaję też że przyzwyczaiłam się bardziej do czytania tekstów pisanych w pierwszej osobie. No ale to tylko moje indywidualne upodobania, a jeśli chodzi o fabułę to wygląda ciekawie, więc może jeśli będę miała więcej czasu, uda mi się przeczytać wcześniejsze rozdziały.
    Pozdrawiam ;)
    M Kalinowska

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    biedna Karen i co z nią teraz będzie, ech a był tak miły... jak miała przeczucie, że coś się wydarzy złego to powinna wracać do domu...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane.

Etykietki

Info (6) Konoha (10) Nagroda (2) Tokio (9) Tom.1 (18) Tom.2 (19)